Recenzja Toyoty C-HR

image

Udostępnij

  • Facebook
  • Twitter

Jeździmy najnowszą wersją popularnego rodzinnego crossovera Toyoty C-HR - i jest to duży, odważny krok naprzód...

Gdyby samochód można było oceniać wyłącznie na podstawie jego stylistyki, Toyota C-HR drugiej generacji byłaby najlepsza w swojej klasie.

A biorąc pod uwagę, że jej największymi rywalami są Nissan Qashqai, Kia Sportage, Skoda Karoq, Seat Ateca i Hyundai Tucson, to nie lada wyczyn.

Ale zanim rozważymy zalety i wady nowego C-HR, cofnijmy się do 2017 roku, kiedy to pierwsza generacja "Coupe-High Rider" została wprowadzona na rynek w Wielkiej Brytanii.

Ze swoim radykalnym wyglądem był czymś w rodzaju odejścia dla Toyoty, która w tamtym czasie nadal sprzedawała konserwatywne Auris i Avensis.

Odjazdowy C-HR był masywnym crossoverem z nisko opadającą linią dachu przypominającą coupe. Charakterystycznie stylizowany z dużym spojlerem dachowym i pochyłą tylną szybą, był dobrze wyposażony, ale nie obyło się bez problemów.

Szybko do przodu do 2023 roku, a zupełnie nowa Toyota C-HR jest bardzo atrakcyjna. Bardziej dojrzała wersja poprzedniego modelu, może pochwalić się szerszą postawą, a krzywe oryginału zostały zastąpione ostrzejszymi liniami i solidną powierzchnią.

Po raz kolejny pojawia się mocno pochylona tylna klapa, choć tym razem z dwuelementowym tylnym spojlerem i pełnowymiarową listwą świetlną LED poniżej z podświetlanym napisem "C-HR".

Z przodu znajduje się nowa "młotkowata" twarz SUV-ów Toyoty, podczas gdy "ukryte" podniesione klamki tylnych drzwi już nie istnieją (zostały zastąpione chowanymi z przodu iz tyłu). Ogólna jakość wykonania, materiały wewnętrzne i technologia również zostały ulepszone.

W cenie od 31 290 funtów nowy model jest początkowo oferowany z silnikami 1,8 i 2,0 litra w połączeniu z najnowszą pełną technologią hybrydową piątej generacji Toyoty, która zwiększa zarówno moc, jak i wydajność. 2.0-litrowa hybryda plug-in pojawi się w 2024 roku.

1,8-litrowy silnik dostarcza 138 KM, a 2,0-litrowy zwiększa moc do 194 KM. Oficjalne dane mówią o zużyciu paliwa na poziomie odpowiednio 60,1 lpg i 57,6 lpg, podczas gdy emisja CO2 wynosi od 105 g/km do 110 g/km.

Oba silniki mają napęd na przednie koła (nie ma opcji AWD), a 2,0-litrowa hybryda plug-in (z zasięgiem do 41 mil) dołączy do linii C-HR w 2024 roku.

Liczy się pierwsze wrażenie, a Toyota C-HR drugiej generacji z pewnością emanuje atrakcyjnością, zwłaszcza jeśli wybierzesz dwukolorowy lakier.

Pod względem wielkości, jej wymiary są niemal identyczne z Suzuki S-Cross, co czyni ją nieco mniejszą od głównych konkurentów (w tym Nissana Qashqai), ale większą niż klasa niżej (np. Nissan Juke).

Pozycja za kierownicą jest dla mnie wysoka, ale szybko można się do niej przyzwyczaić, ponieważ jest wygodna z przyzwoitą ilością wsparcia.

Kabiny są bardziej przestronne, nie tylko dlatego, że C-HR nie jest tak szeroki jak niektórzy rywale, ale konfiguracja skoncentrowana na kierowcy z wysoką konsolą środkową sprawia, że jest przytulnie, szczególnie po stronie pasażera.

Dobrą wiadomością jest to, że 12,3-calowy ekran dotykowy systemu informacyjno-rozrywkowego (we wszystkich wersjach wyposażenia oprócz podstawowej) w połączeniu z cyfrowym wyświetlaczem kierowcy wygląda dobrze i działa wystarczająco dobrze. Na szczęście C-HR ma kilka fizycznych elementów sterujących, takich jak klimatyzacja - w przeciwieństwie do niektórych nowych samochodów.

Z tyłu jest rozsądna przestrzeń dla pasażerów, podczas gdy kabina jako całość ma bardziej klasyczny charakter, z bardziej miękkimi w dotyku powierzchniami.

Toyota zaznaczyła również pole zrównoważonego rozwoju, ponieważ tkaniny siedzeń są wykonane z przetworzonych plastikowych butelek, a na kierownicy znajduje się "skóra" wolna od zwierząt.

Pojemność bagażnika różni się w zależności od silnika - 388 litrów (1.8) i 364 litry dla 2.0. Ponownie, nie jest to wiodąca klasa, ale wystarczająca. Wszystkie modele są wyposażone w tylne siedzenia składane w proporcji 60/40.

Widoczność jest dobra z przodu, ale nieco trudniejsza z tyłu dzięki masywnym tylnym słupkom i małym tylnym szybom. Na szczęście wszystkie wersje mają kamerę cofania.

C-HR ma dość elastyczne zawieszenie i dobrze radzi sobie z nierównościami. Jest to więc jeden z bardziej komfortowych SUV-ów na rynku.

Lekki układ kierowniczy dobrze pasuje do jego naturalnego miejskiego środowiska, ale C-HR jest również przyjemnym krążownikiem. Przesadą byłoby nazwanie go dynamicznym na bardziej krętych drogach, ale poziom kontroli nad nadwoziem i przyczepność są przyzwoite.

Przetestowaliśmy oba silniki (nie klasę GR Sport) i oba równoważą osiągi z oszczędnością, zapewniając odpowiednio 10,2 s i 8,1 s dla sprintu 0-62 mph.

Problemem w obu przypadkach jest automatyczna skrzynia biegów CVT, która powoduje, że obroty rosną i pozostają wysokie, dopóki nie osiągniesz pożądanej prędkości. Hałas w kabinie szybko się uspokaja, ale zniechęca do płynnej jazdy.

Co ciekawe, mocniejszy 2,0-litrowy silnik hybrydowy jest nieco bardziej wyrafinowany, więc lepiej radzi sobie z najgorszym CVT.

C-HR płynnie przełącza się między trybem elektrycznym i silnikowym, a na krótkich dystansach może być napędzany wyłącznie silnikiem elektrycznym, więc w sumie deklarowane wartości ekonomiczne są bardzo osiągalne.

Wreszcie, zawsze warto pamiętać, że C-HR jest objęty trzyletnią gwarancją, która wydłuża się do 10 lat / 100 000 mil, o ile samochód jest corocznie serwisowany w autoryzowanym warsztacie Toyoty.

Werdykt: Nowa Toyota C-HR to prawdziwy krok naprzód w porównaniu z modelem pierwszej generacji. Łatwy w prowadzeniu, ekonomiczny, dobrze wyposażony i elegancki, z pewnością wyróżnia się z tłumu.

Toyota UK